Swiderkòwna Anna - Bogowie zeszli z Olimpu, 1, NOWOŚCI ebook
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anna Świderkówna
Bogowie zeszli z Olimpu
Bóstwo i mit
w greckiej literaturze
świata hellenistycznego
1000050416
Wiedza Powszechna - Warszawa
Redaktor:
Maria Goszczyńska
Okładka, obwoluta, karty tytułowe, karty śródtytułowi, rysunki: Jolanta Kalita
Redaktor techniczny: ElŜbieta Gontarz
Korektorzy: Halina Fertak Jerzy Lass
(c) Copyright by Wydawnictwo "Wiedza Powszechna", Warszawa 1991
ISBN 83-214-0727-7
Od autorki
Sądzę, Ŝe juŜ na samym początku naleŜy się Czytelnikowi wyjaśnienie pewnych wątpliwości,
jakie moŜe budzić w nim tytuł ksiąŜki. Wiemy przecieŜ wszyscy dobrze, Ŝe bogowie greccy
zawsze schodzili z Olimpu na ziemię i to zarówno w micie, jak i w kulcie. Rzecz w tym, Ŝe w
epoce, którą się tutaj zajmuję, coś się jednak zmieniło. To, co było dawniej, przestało ludziom
wystarczać. Olimp wprawdzie nie pustoszeje i - mówiąc ściślej - to nie
Zeus zstępuje w tym nowym świecie na ziemię, lecz człowiek coraz rzadziej szuka na
Olimpie bogów swojej wiary. Potrzebuje teraz bóstwa bliŜszego sobie, z którym mógłby sam
w swoim własnym ziemskim Ŝyciu nawiązać stosunek bezpośredni i w pełni osobisty,
stosunek wzajemnej miłości. I w tym to właśnie sensie moŜna powiedzieć, Ŝe w epoce
hellenistycznej bogowie zeszli
z Olimpu juŜ nie tak, jak to czynili od wieków, w micie w kulcie, lecz w świadomości
religijnej ludzi. Na pytanie, jak to się stało, odpowiedzią jest w moim załoŜeniu cała ksiąŜka.
Jej podtytuł natomiast ma od razu uprzedzić Czytelnika, czym ta ksiąŜka nie jest.
Nie jest zatem systematycznym wykładem historii religii greckiej, choć w greckich tekstach
odkrywa i określa postawę ich autorów wobec bóstwa i mitu. Nie jest historią religii świata
hellenistycznego, chociaŜ w granicach tego świata się zamyka. Nie jest wreszcie historią
hellenistycznej literatury greckiej, chociaŜ
z niej właśnie w znacznej mierze jest niejako utkana. W ksiąŜce tej chciałam po prostu
pokazać Czytelnikowi coś z tego, jak kształtował się stosunek staroŜytnych do bóstwa i mitu,
przy czym postanowiłam ograniczyć się do jednej tylko epoki, zwanej w nauce
hellenistyczną, i do jednego rodzaju źródeł - do pisanych po grecku tekstów literackich.
Takie ograniczenie tematu musi wywołać pewne zastrzeŜenia. Najmniej (co nie znaczy
"wcale") budzi ich moŜe kryterium językowe. Od greckich poetów, Homera i jego następców,
zaczyna
5
się przecieŜ historia nie tylko całej literatury, lecz i myśli europejskiej. Od czasów zaś
Aleksandra Wielkiego po grecku mówiono od Italii aŜ po Indie. Warto tu takŜe dodać, Ŝe
staroŜytność nie znała podziału na literaturę "piękną" i "naukową", a zatem określenie
"literatura grecka" jest bardzo szerokie. Mieszczą się w nim równieŜ wszelkiego rodzaju
utwory drobne, nieraz zgoła pozbawione wartości literackiej, które nigdy nie trafiły do
Ŝadnego podręcznika, ocalały zaś przypadkiem, bo je albo wyryto na kamieniu, albo teŜ,
zapisane na papirusie, zachowały dla nas piaski pustyni egipskiej.
Wszystko to nie usuwa jednak najistotniejszej wątpliwości: dlaczego tylko świat
hellenistyczny i tylko źródła literackie? Odpowiedź w gruncie rzeczy jest bardzo prosta.
Chcąc napisać ksiąŜkę przystępną, która mogłaby zainteresować takŜe niefachowców,
musiałam dokonać pewnego wyboru, takie zaś ograniczenie tematu podsunęły mi moje
własne zamiłowania i kompetencje naukowe. Inny autor z pewnością spojrzałby na tę samą
problematykę z odmiennej perspektywy, wydobywając odmienne odcienie i odmienne
wartości. Przyjęta przeze mnie koncepcja jest bardzo osobista, a przecieŜ - uwaŜam - ma
przynajmniej w jakiejś mierze takŜe obiektywne uzasadnienie.
Prawdą jest, Ŝe nasza wiedza o religii greckiej zawdzięcza bardzo duŜo źródłom
nieliterackim, przede wszystkim niezliczonym zabytkom i odkryciom archeologicznym, a w
nie mniejszym stopniu równieŜ takim dokumentom, znanym nam z papirusów czy inskrypcji,
które nie mają nic wspólnego nawet z najszerzej pojmowaną literaturą. Nie moŜna zatem
pisać historii religii greckiej wyłącznie na podstawie tekstów literackich. Niewątpliwie tak,
ale - jak to juŜ zostało powiedziane - ksiąŜka ta nie jest wykładem takiej historii.
Trzeba natomiast uprzytomnić sobie, Ŝe w kształtowaniu pojęć i wyobraŜeń religijnych
literatura - podobnie jak i sztuka - odgrywała w Helladzie rolę wyjątkowo doniosłą. JuŜ w
podtytule wskazuję na mit jako jeden z głównych tematów tej ksiąŜki. Chcąc zatem uniknąć
nieporozumień muszę stwierdzić wyraźnie,
6
Ŝe nie chodzi mi tutaj o mit pierwotny, który stanowi próbę przedfilozoficznej jeszcze
interpretacji świata, i odpowiedzi na, jego problemy. Mit, jaki znajdujemy nawet u
najstarszych poetów greckich, ma nieco odmienny charakter, jest bowiem juŜ u nich mitem
literackim i jako taki będzie Ŝył takŜe i wtedy, gdy myślenie mityczne utraci swą władzę nad
umysłami Hellenów, w epoce rozkwitu spekulacji filozoficznych i naukowych. Jest on
odrębną, specyficzną formą literacką, obdarzoną własnym, równieŜ literackim Ŝyciem.
Mitologia grecka, choć oparta na tradycyjnych podaniach, to mitologia jedynie literacka,
spisana, a właściwie pisana i tworzona wciąŜ na nowo, z pokolenia na pokolenie, wciąŜ
dostosowywana do nowych gustów, zapatrywań i kryteriów literackich. Poetom i pisarzom
greckim nigdy nie przychodziło do głowy, Ŝe ktoś mógłby oczekiwać od nich utrwalania i
przekazywania dalej nienaruszonej tradycji, zmieniali zatem mit i przekształcali zgodnie ze
zmieniającymi się poglądami i potrzebami epoki. Słowo ich było za kaŜdym razem nową
odpowiedzią na nowe doświadczenie. I moŜe właśnie dlatego - w kaŜdym razie takŜe i
dlatego - literacki mit grecki nigdy naprawdę nie umarł. SłuŜył nadal swoistej, choć
odmiennej od archaicznej, interpretacji świata, a przede wszystkim uwznioślaniu
rzeczywistości.
JeŜeli zaś patrzymy na mit grecki jako na formę literacką, to musimy uznać równieŜ, iŜ
wszelkie nowe interpretacje literackie naleŜą do jego naturalnego rozwoju. Na pewno zatem
warto się przyjrzeć, jaką rolę odgrywał on w społeczeństwie poszczególnych epok i w jaki
sposób traktowali go ówcześni poeci i pisarze nawet wtedy, a moŜe zwłaszcza wtedy, gdy
sami byli myślącymi racjonalnie uczonymi i dla podobnych do siebie pisali.
Ów bliski związek łączący w świecie greckim mit z literaturą nie wszystko jednak tłumaczy.
Nie zmienia wcale faktu, Ŝe religia - stosunek człowieka do bóstwa - nie sprowadza się do
mitologii i Ŝe nie wyraŜa się głównie w literaturze. W literaturze bowiem znajdujemy
przewaŜnie poglądy poszczególnych twórców, nierzadko nawet bardzo indywidualne, analiza
zaś teologicznych przekonań wielkich poetów czy filozofów nie stanowi jeszcze stu-
7
dium religii greckiej. MoŜna by wprawdzie i na to odpowiedzieć, Ŝe nie o takie studium tu
chodzi, ale waŜniejsze jest na pewno co innego. Niewątpliwie, pomiędzy przekonaniami owej
"myślącej" mniejszości a tym, w co wierzyli prości ludzie, istniała jeśli nie cała przepaść, to
przynajmniej niemała róŜnica. Co więcej, chociaŜ poczynając od Homera twórcy dzieł
literackich mieli w klasycznej Grecji niezaprzeczalny wpływ na to, co się powszechnie
mówiło o bogach, panowała1 tam jednak wielka swoboda myśli, których nigdy nie krępowały
Ŝadne nakazy czy zakazy. W tej religii bez załoŜyciela, bez dogmatu i bez ksiąg świętych
trwałość i Ŝywotność zapewniał tradycyjnym wierzeniom przede wszystkim kult, niezmienny
i konserwatywny, przez wieki powtarzający obrzędy te same, choć w kaŜdym mieście inne.
Tak więc literatura nie wydaje się najbardziej wiarygodnym ani najwłaściwszym świadkiem
kształtowania się greckiej religijności i przeobraŜeń, jakim w tym świecie ulegał w ciągu
wieków stosunek człowieka do bóstwa1.
Tymczasem trzeba przyznać, Ŝe choć łatwiej jest opisywać obrzędy czy opowiadać mity,
człowiek dzisiejszy bardziej jeszcze pragnąłby wiedzieć, co one naprawdę dla staroŜytnych
znaczyły. Marzenie nierealne? W całości na pewno, ale gdyby tak ich samych o to zapytać? Z
góry oczywiście wiadomo, Ŝe do końca się nigdy nie porozumiemy, a to z racji odmiennych
przyzwyczajeń myślowych i odmiennego sposobu widzenia otaczającego nas świata.
Pamiętając o tych i róŜnych innych niezliczonych trudnościach, moŜe by jednak spróbować,
bo ostatecznie tylko oni potrafią nam coś o sobie istotnego powiedzieć. Postanowiłam zatem
zwrócić się wprost do greckich autorów - gdyŜ po tylu wiekach jedynie z twórcami dzieł
literackich moŜemy nawiązać taką rozmowę - i zapytać ich, co sami na te tematy myśleli albo
przynajmniej, co i jak o nich mówili. A mimo Ŝe będzie to zawsze ich własny sąd i punkt
widzenia intelektualisty, nie zaś poglądy większości, oni takŜe stanowią przecieŜ cząstkę
świata antycznego. Ponadto kilku z nich - a są to zwłaszcza poeci - pozwala nam w swoich
utworach spotkać się równieŜ z ludźmi, których nie obciąŜa Ŝaden
8
zgoła balast wykształcenia czy jakiegokolwiek intelektualizmu. A nawet jeśli na wszystko
patrzymy nadal tylko oczami autora, jest to w kaŜdym razie spotkanie bardzo interesujące.
Pozostało mi jeszcze wyjaśnić, dlaczego wybrałam epokę hellenistyczną, owe trzysta lat
dzielące podbój Egiptu przez Aleksandra Wielkiego w 332 r. p.n.e. do przekształcenia tego
kraju w prowincję rzymskiego imperium w 30 r. p. Chr. Obszerniejszą charakterystykę tego
okresu, która moŜe lepiej uzasadni mój wybór, znajdzie Czytelnik w Księdze I. Tutaj więc
niech wystarczy powiedzieć tylko, Ŝe mimo wszelkich, bardzo istotnych róŜnic jest to z
pewnością epoka psychologicznie bliŜsza nam od wszystkich, jakie ją poprzedzały. Wówczas
to właśnie po raz pierwszy w dziejach Europy kształtuje się elita intelektualna, tworząca
swoją własną kulturę i literaturę, niedostępną dla mas ludowych, które odtąd juŜ zawsze Ŝyć
będą w swoim odrębnymi świecie kulturowym. W tej to równieŜ epoce pojawiają się pewne
nowe zjawiska i dojrzewają idee, jakie do dziś dnia jeszcze owocują i ciągle pozostają
aktualne. Niemałą zaś w tym wszystkim rolę odgrywa takŜe fakt, Ŝe w wielkich monarchiach
hellenistycznych wychowani po grecku ludzie spotykają się na kaŜdym kroku z
przedstawicielami odwiecznych cywilizacji Wschodu, a chociaŜ na ogół brak wzajemnego
zrozumienia, spotkanie to jednak musiało wydać owoce.
Z tych i wielu innych powodów twórcy literatury tego okresu - poeci, historycy, myśliciele --
powinni, jak moŜna by sądzić, przemawiać do nas w sposób znacznie bardziej zrozumiały niŜ
ich częstokroć więksi, a prawie zawsze sławniejsi poprzednicy. Jeśli się tak nie dzieje to
przewaŜnie dlatego, Ŝe dzieła ich w większości zaginęły lub teŜ doszły do nas zaledwie w
strzępach. A warto, jak mi się zdaje, ułatwić polskiemu Czytelnikowi nieco bliŜsze
zapoznanie się Ŝ nimi choćby tylko dlatego, Ŝe właśnie w tej literaturze najłatwiej moŜemy
zobaczyć, jak przekształca się mit, jak tworzy się mitologia, jak rodzi się agnostycyzm i
ateizm, a takŜe jak religia, kult i lokalne podania stają się po raz pierwszy przedmiotem
studiów prawdziwie naukowych. Z drugiej zaś
9
strony - a nie jest to wcale mniej waŜne - coraz wyraźniej i coraz doniosłej odzywa się tu
takŜe nie uświadamiana dawniej w ten sposób tęsknota za jakąś uszczęśliwiającą bliskością
bóstwa, za osobistym z nim spotkaniem i zjednoczeniem. Tęsknota ta będzie teraz szukać
swego zaspokojenia w wielu nowych, nieraz obcych kultach, a równieŜ i w obcej literaturze
religijnej, tłumaczonej na język grecki lub po grecku przez nie-Greków pisanej. W epoce
hellenistycznej zresztą to, co obce, przestaje być obce, skoro tylko przywdzieje grecką szatę.
A jeśli to tak! charakterystyczne dla owych czasów spotkanie Wschodu z Zachodem nie
wszędzie przyniosło od razu widoczne albo teŜ trwałe rezultaty, niezwykle płodne miało się
okazać bez wątpienia właśnie w dziejach religii.
Do wszystkich "nie jest" z pierwszych zdań tego wstępu muszę na zakończenie dodać jeszcze
jedno: ksiąŜka ta nie jest wyczerpującym opracowaniem tematu. Zajmując się w niej postawą
człowieka wobec bóstwa i mitu, a mówiąc dokładniej: odzwierciedleniem tej postawy w
pisanej po grecku literaturze świata hellenistycznego, nie zamierzałam bynajmniej
przedstawić wszystkich tekstów ani całości zagadnień. Pisałam bowiem z myślą nie o
specjalistach-staroŜytnikach, lecz głównie o Czytelniku niefachowcu, którego by omawiane tu
sprawy mogły z róŜnych powodów zainteresować. Tak więc znajdzie on tutaj nie jeden wielki
i moŜliwie pełny obraz, gdyŜ taki, jak się obawiam, okazałby się nazbyt przytłaczający, ale
zamiast tego wiele luźno nieraz ze sobą powiązanych szkiców, wybranych i zestawionych tak,
jak wydawało mi się to najlepiej odpowiadać ogólnej koncepcji ksiąŜki. Ocenę zaś, czy była
to koncepcja właściwa, pozostawiam Czytelnikowi.
Nowe oblicze starego świata
Księga I
Bóg Demetriusz
Według naszej rachuby czasu był rok 291*. W mury starych Aten, które blisko półtora wieku
wcześniej Perykles nazwał "szkołą Hellady", które jeszcze dawniej wielki poeta tebański,
Pindar, mienił "Hellady twierdzą", wjeŜdŜał teraz król macedoński, Demetriusz Poliorketes.
Otoczony wspaniałą świtą, wyróŜniał się przecieŜ wśród swych towarzyszy i postawą, i
strojem. Choć przekroczył juŜ dobrze czterdziestkę, nadal jeszcze przyciągał oczy i zdobywał
serca kobiet, a męŜczyzn oczarowywał zarówno swym błyskotliwym dowcipem i wdziękiem
przy uczcie, jak teŜ trzeźwością i nieznuŜoną energią na wojnie.
Ateńczycy wylegli tłumnie na ulice. Witali go tak, jak nigdy dotychczas nie witali nikogo.
Wznosiły się ku Demetriuszowi wonne dymy kadzideł, sypały kwiaty i wieńce, ściekało po
kamiennych płytach wino, wylewane na płynną ofiarę. Tańczyły chóry młodych chłopców i
dziewcząt. Co śmielsi wskakiwali na koła królewskiego wozu, a wszyscy śpiewali hymny
pochwalne głosząc, Ŝe tylko on, Demetriusz, jest jedynym prawdziwym bogiem...1
JakŜe to się stało, Ŝe ci trzeźwi, racjonalnie myślący ludzie, niczym nie przymuszeni, kłaniali
się teraz człowiekowi jako bogu? Jak to wytłumaczyć, Ŝe w taki sposób witało
macedońskiego króla to miasto dumne, gdzie jeszcze wszystkie kamienie musiały pamiętać
płomienne słowa Demostenesa, walczącego do ostatka przeciw Macedonii o wolność Aten?
Wprawdzie od chwili, kiedy na pięknej wysepce Kalaurii Demostenes uciekł w śmierć
zaŜywając truciznę, nie tylko upłynęło trzydzieści lat, lecz i wiele się zmieniło. Nie znaczy to
oczywiście wcale, Ŝe w Atenach wszyscy pochwalali hołdy składane Demetriuszowi. Jego
tryumfalny wjazd do' miasta opisał nam rodzony siostrzeniec Demostenesa, Demochares,
który przy okazji nie szczędził surowych słów
* W całej ksiąŜce wszystkie daty nie opatrzone skrótem n.e. odnoszą się do czasów przed
Chrystusem.
12
dla Ateńczyków. Demochares patrzył bowiem na świat grecki ciągle z perspektywy swego
wielkiego wuja. I trudno mu się dziwić.
Kiedy w lecie 336 r., po skrytobójczej śmierci Filipa, królem Macedonii został
dwudziestoletni Aleksander, przez krótki czas mogło się zdawać Hellenom, Ŝe wszystko
będzie znowu po dawnemu. Młody władca przekonał ich jednak rychło, jak bardzo się mylili.
Lecz i on sam chyba nie zdawał sobie jeszcze wtedy w pełni sprawy, Ŝe zaczyna się oto coś
zupełnie nowego. Wyruszył na Wschód, by pokonać króla perskiego, a doszedł aŜ nad Indus i
kiedy po trzynastu zaledwie latach panowania umierał w Babilonie, był juŜ władcą
bajecznego imperium, którego granice sięgały od Adriatyku po Ocean Indyjski. Imperium to
nie przeŜyło swego twórcy. Rozszarpali je wodzowie i następcy Aleksandra, wykrawając z
niego w ciągłych wojnach własne królestwa dla siebie. Ptolemeusz osiadł od początku w
Egipcie i wszystko, co czynił, zmierzało, jak się zdaje, do zabezpieczenia dla niego samego i
jego potomków spokojnego i bogatego panowania nad Nilem. Seleukos od 312 r.
rozbudowywał swoje królestwo na wschód i zachód z Babilonu. Tracją rządził tymczasem
stary Lizymach, który miał jednak zginąć w 281r. nie załoŜywszy Ŝadnej dynastii. Macedonią
ze swej stolicy w Pełli władał aŜ do śmierci w 297 r. Kassander syn starego Antypatra,
zasłuŜonego jeszcze w słuŜbie króla Filipa. Kassander teŜ, zgodnie z tradycją swoich wielkich
poprzedników, i Filipa, i Aleksandra, starał się utrzymać macedońskie wpływy w miastach
Hellady, przede wszystkim w Atenach, gdzie od 317 r. przez dziesięć lat rządy w jego imieniu
sprawował jako namiestnik Ateńczyk i filozof, Dernetriusz z Faleronu.
Wszyscy ci nowi królowie i załoŜyciele nowych dynastii byli ludźmi ponad zwykłą miarę,
chociaŜ dopóki Ŝył Aleksander, ginęli w jego cieniu. Najwybitniejszym wśród tych
nieprzeciętnych był zapewne najstarszy z nich, Antygon Jednooki. Nie towarzyszył on
Aleksandrowi w jego wyprawie, pozostawiony we Frygii na straŜy drogi wiodącej z Azji nad
Morze Egejskie. Po śmierci
13
króla, umacniając systematycznie swoje azjatyckie państwo on jeden dąŜył, jak się zdaje,
świadomie i konsekwentnie do zdobycia nie jakiejś części, ale całego jego imperium dla
siebie, a właściwie nie tyle dla siebie, ile raczej dla swojego syna, Demetriusza. Imperium
zaś Aleksandra to nie tylko zdobyty przez niego Wschód, lecz takŜe, a moŜe przede
[ Pobierz całość w formacie PDF ]