Swiat studni #1 Polnoc przy studni dusz - CHALKER JACK L , ebook txt, Ebooki w TXT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
CHALKER JACK L.Swiat studni #1 Polnoc przystudni duszUuk Quality BooksJACK L. CHALKERPrzeklad: Michal RusinskiTytul oryginalu: Midnight at theWell of SoulsPoznan, 1992Ksiazke te poswiecam Rogerowi Zelaznemu, Markowi Owingsowi, Applesusan, Avedon i Suzy Tiffany z calkiem odmiennych powodow.DalgoniaMasowe morderstwa zwykle tym szokuja, ze okolicznosci, w ktorych wystepuja, trudno przewidziec czy wytlumaczyc wczesniejszym postepowaniem mordercy. Tak wlasnie bylo w przypadku masakry Dalgonii.Dalgonia jest naga, skalista planeta w poblizu gasnacej gwiazdy, skapana w upiornym, czerwonawym swietle, ktorego promienie przeslaniaja zlowieszcze urwiska, rzucajac ponury cien. Z atmosfery Dalgonii zostalo tak niewiele, ze trudno przypuszczac, by kiedykolwiek istnialo tu zycie; woda znikla lub, podobnie jak tlen, zostala uwieziona gleboko w skalach. Krajobraz spowija ciemnoczerwona, blada sloneczna poswiata stygnacego zaru, zbyt slaba, aby rozswietlic ciemna linie horyzontu, na ktorej jedynie blekitnawa mgielka pozwala sie domyslec ukrytych ksztaltow.W tym widmowym swiecie naprawde straszylo.W ruinach miasta, ktore trudno bylo odroznic od skalnych zlomow otaczajacych je wzgorz, zamarlo w ciszy dziewiec postaci. Sasiedztwo skreconych iglic i zdruzgotanych zielonkawo-brazowych wiezyc upodabnialo je do karlow. Tylko biale kombinezony pozwalaly je dostrzec w tym milczacym swiecie mrocznego piekna.Samo miasto wygladalo tak, jak gdyby, zbudowane w zamierzchlej przeszlosci z zelaza, zostalo poddane niszczacemu dzialaniu rdzy i soli jakiegos martwego morza. Bylo, tak jak i caly ten swiat, ciche i martwe.Sylwetki, zaglebiajace sie w ruiny miasta, jesli im sie przyjrzec, ujawnialy swa przynaleznosc do gatunku okreslanego jako ludzki, zamieszkujacego najmlodsza czesc spiralnego ramienia swojej galaktyki. Grupke pieciu kobiet i czterech mezczyzn prowadzil szczuply mezczyzna w srednim wieku. Na skafandrze wypisane bylo imie Skander.Jak po wielekroc przedtem, zatrzymali sie przed na wpol zdruzgotana brama miejska, przygladajac sie niewiarygodnym i jednoczesnie wspanialym ruinom.Imie moje Ozymandiasz.Spojrzcie na moje dzielo, o potezni,i porzuccie nadzieje!Nie pozostalo nic procz niego...Te slowa poety z niemal zapomnianej przeszlosci dobrze oddawaly ich uczucia i mysli. W umyslach tysiecy innych, ktorzy rozgladali sie i szperali wsrod podobnych ruin z gora dwoch tuzinow innych martwych planet, rowniez rozbrzmiewaly owe nieskonczone pytania, ktore zdawaly sie nie miec odpowiedzi:Kim byli ci, ktorzy zdolali wzniesc tak swietne budowle? Dlaczego wymarli?Wzdrygneli sie, gdy glos Skandera, rozbrzmiewajac w ich odbiornikach, wytracil ich z milczacego podziwu.-Poniewaz jest to wasza pierwsza wycieczka do ruin Markowa, winien wam jestem krotkie wprowadzenie. Wybaczcie, ze beda to informacje juz wam znane, warto je sobie jednak chyba odswiezyc.-Jared Markow natrafil na pierwsza z tych ruin przed wieluset laty na planecie odleglej o z gora sto lat swietlnych stad. To pierwsze spotkanie naszego rodu ze sladami inteligencji w naszej galaktyce wywolalo ogromne emocje. Wiek tych ruin, jak sie pozniej okazalo - najmlodszych, oceniono na ponad cwierc miliona lat. Okazalo sie wiec, ze w czasie, gdy nasz gatunek tkwil jeszcze w jaskiniach, bawiac sie swiezym wynalazkiem ognia, ktos inny - ci ludzie - wladali olbrzymim miedzygwiezdnym imperium, ktorego granic nie znamy do dzis. Wiemy tylko, iz na jego slady natrafiamy tym czesciej, im bardziej posuwamy sie w glab galaktyki. Jak dotad nie potrafilismy wyjasnic, kim byli ci ludzie.-Czy nie pozostaly po nich jakies narzedzia, sprzety, bron? - rozbrzmial kobiecy glos.-Nie, zadne, o czym powinnas wiedziec, obywatelko Jainet - zabrzmiala odpowiedz w oficjalnym tonie z lagodna przygana.-To wlasnie jest w tym wszystkim takie denerwujace. Owszem, miasta, ktore daja pewne podstawy, azeby wnioskowac o naturze budowniczych, ale zadnych mebli, zadnych obrazow, zadnych sprzetow, dajacych chocby mgliste wyobrazenie o potrzebach uzytkownikow. Komnaty, jak sie przekonacie, sa zupelnie puste. Nie znaleziono rowniez cmentarzy, nie natrafiono tez w ogole na slad jakichkolwiek mechanizmow.-To z powodu komputera, prawda? - powiedzial inny, glebszy glos kobiecy, nalezacy do Marino, krepej dziewczyny ze swiata o duzej sile grawitacji.-Tak - przyznal Skander. - Chodzmy jednak! Porozmawiamy w drodze do miasta.Ruszyli, dochodzac wkrotce do szerokiego moze na piecdziesiat metrow bulwaru. Po obu jego stronach biegl rodzaj chodnikow, szerokich na 6-8 metrow, przypominajacych ruchome chodniki kosmicznych terminali, prowadzace do wrot zaladowczych. Nie bylo jednak widac zadnego pasa transmisyjnego; chodniki byly z tego samego zielonkawo-brazowego kamienia, czy metalu, czy czymkolwiek byl material, z ktorego zbudowano cale miasto.-Skorupa tej planety - ciagnal Skander - ma srednio okolo 40-45 kilometrow grubosci. Pomiary, dokonane na tej i innych planetach, tworzacych swiat odkryty przez Markowa, ujawnily wszedzie istnienie grubej na mniej wiecej kilometr warstwy o odmiennej budowie, pomiedzy skorupa i lezacym pod nia naturalnym plaszczem skalnym. Odkrylismy, ze warstwe te zbudowano sztucznie z materialu, ktory bedac w zasadzie masa plastyczna, wydaje sie wykazywac jednak cechy materii zywej - tak przynajmniej sadzimy.Jestescie wytworem najlepszych technik inzynierii genetycznej, istotami doskonalymi zarowno w sensie fizycznym jak psychicznym, wybrancami swoich ras, najlepiej dostosowanymi do srodowiska waszych rodzinnych planet. A jednak jestescie czyms znacznie wiekszym, niz suma skladowych czesci. Wasze komorki, zwlaszcza komorki mozgowe, gromadza dane w zadziwiajacym i nie slabnacym tempie. Jestesmy przekonani, ze komputer, ponad ktorym stapacie, zostal zbudowany ze sztucznych komorek mozgowych o nieskonczonej zlozonosci. Pomyslcie! Cala planete otula gruba na kilometr warstwa czystego mozgu. Jestesmy rowniez przekonani, iz w pelni zestrojono go z indywidualnymi falami mozgowymi poszczegolnych mieszkancow tego miasta!-Wyobrazcie sobie, jesli umiecie: pragniecie czegos i juz sie to pojawia. Jedzenie, meble - jesli ich w ogole uzywali - nawet dziela sztuki, kreowane w umysle, ktory ich zapragnal i urzeczywistniane przez komputer. Samo pojawienie sie potrzeby uruchamialo mechanizm jej zaspokojenia!-Ta teoria wyjasnia powstanie swiata, ktory widzimy, nie tlumaczy jednak przyczyn jego upadku! - zapiszczal mlodzienczy glos Varnetta, najmlodszego z grupy i chyba najbystrzejszego, a na pewno obdarzonego najwieksza wyobraznia.-Zupelnie slusznie, obywatelu Varnett - przyznal Skander. - Sa trzy szkoly myslenia. Jedna zaklada, ze komputer ulegl awarii, druga - ze oszalal. W obu przypadkach ludzie nie zdolali zaradzic zlu. Czy ktos zna trzecia teorie?-Stagnacja - odparla Jainet. - Wymarli, bo nie mieli juz po co zyc, do czego dazyc, dla czego pracowac.-Dokladnie tak - odpowiedzial Skander. - A jednak, wszystkie trzy hipotezy nastreczaja rozmaite watpliwosci.Miedzygwiezdna kultura o takim zasiegu musiala brac pod uwage kryzys; powinien zostac przygotowany jakis system obrony.Co sie tyczy teorii obledu - coz, jest swietna, jesli pominac to, iz wszelkie oznaki wskazuja, ze kres tej kultury nastapil nagle, jednoczesnie w calym imperium. Jeden, moze nawet kilka przypadkow obledu, owszem, ale nie wszyscy naraz! Nie bardzo moge zgodzic sie z ostatnia teoria, mimo iz wlasnie ona najlepiej pasuje do naszych obserwacji. Dreczy mnie mysl, ze musieliby przeciez uwzglednic i taka mozliwosc.-Byc moze zaprogramowali swoja degeneracje - poddal Varnett - i posuneli sie zbyt daleko!-Tak? - w glosie Skandera dzwieczalo zaskoczenie, ale i zywe zainteresowanie. - Zaprogramowana, zaplanowana degeneracja! To ciekawa teoria, obywatelu Varnett. Byc moze z czasem okaze sie, ze odpowiada prawdzie.Skinal na nich i udali sie do budynku o dziwnym, szesciokatnym wejsciu. Okazalo sie, ze wszystkie drzwi maja taki wlasnie ksztalt. Komnaty byly bardzo obszerne, nic jednak nie wskazywalo na ich przeznaczenie czy funkcje.-Pokoj - podsunal Skander - jest szesciokatny, tak jak cale miasto i niemal wszystko w nim, jesli spojrzec pod odpowiednim katem. Szostka miala dla nich, jak sie wydaje, szczegolne znaczenie - magiczne. Wlasnie stad, a takze na podstawie rozmiarow i ksztaltow wejsc, okien itp., nie mowiac juz o szerokosci chodnikow, mozemy sobie wyrobic jakies wyobrazenie o przypuszczalnym wygladzie mieszkancow planety. Przypuszczamy, iz przypominali oni baka czy cebule z szescioma konczynami - mackami wykorzystywanymi do poruszania sie lub jako konczyny chwytne. Podejrzewamy, ze w sposob naturalny postrzegali oni swiat szostkami - na co wskazuje ich matematyka, ich architektura, byc moze mieli oni szescioro oczu dookola. Sadzac po wymiarach drzwi i uwzgledniajac pewien przeswit, mozemy zalozyc, ze mieli oni przecietnie dwa metry wzrostu i byc moze nieco wiecej w pasie, tj. tam, gdzie, jak sadzimy, dochodzily ich ramiona, macki czy jakkolwiek by nazwac te konczyny. Pewnie dlatego wejscia poszerzaja sie w tym miejscu.Zatrzymali sie na chwile, probujac sobie wyobrazic te stworzenia, zamieszkujace pokoje, przemierzajace bulwary.-Lepiej wrocmy do obozu - powiedzial w koncu Skander. - Bedziemy jeszcze mieli mase czasu, by zbadac to miejsce, poszperac we wszystkich zakatkach, zajrzec do kazdej szpary. - W rzeczywistosci mieli tam przebywac przez caly rok, pracujac pod kierunkiem profesora na stacji badawczej uniwersytetu.Przy slabej grawitacji poruszali sie szybko i dotarli do bazy polozonej o prawie piec kilometrow od bram miasta w niecala godzine.Sam oboz wygladal jak zbior dziewieciu wielkich namiotow ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]