Synowie fortuny,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeffrey ArcherSynowie FORTUNYTłumaczenie: Danuta SękalskaData wydania: 2005Księga Pierwsza -GenesisSusan cisnęła lody Michaelowi Cartwrightowi na głowę. To było ich pierwsze spotkanie, wkażdym razie tak twierdził drużba Michaela, kiedy dwadziecia jeden lat póniej tychdwoje brało lub.W tamtym czasie oboje byli trzyletnimi brzdšcami i kiedy Michael uderzył w płacz, matkaSusan wybiegła z domu, żeby zobaczyć, co się stało. Susan tylko jedno powtarzała wkółko:-On pierwszy zaczšł, i już.Skończyło się na tym, że dostała klapsa.Marny poczštek romansu.Po raz drugi spotkali się, zdaniem drużby, w szkole podstawowej. Susan z pewnš siebieminš owiadczyła całej klasie, że Michael to beksa i, co gorsza, skarżypyta. Michaeloznajmił kolegom, że podzieli się krakersami Grahama z każdym, kto pocišgnie Susan Illingworthza kucyki. Niewielu chłopców odważyło się to zrobić drugi raz.Pod koniec pierwszej klasy Susan i Michael otrzymali wspólnš nagrodę dla najlepszychuczniów. Nauczycielka uznała, że tylko tak może zapobiec kolejnej historii z lodami.Susan powiedziała kolegom, że matka Michaela odrabia za niego lekcje, na co on się odcišł,że jego wypracowania sš przynajmniej pisane jego charakterem pisma.Rywalizacja trwała przez cały okres nauki w podstawówce, a potem w szkole redniej, dochwili, gdy ich drogi się rozeszły, Wtedy wstšpili na różne uczelnie: Michael na UniwersytetStanu Connecticut, a Susan na Uniwersytet Georgetown w Waszyngtonie. Przez następnecztery lata oboje starannie się unikali. Ich drogi zeszły się znów, jak na ironię, wdomu, Susan, kiedy rodzice sprawili córce niespodziankę i urzšdzili jej przyjęcie z okazjiukończenia studiów. Najbardziej zaskakujšce było nie to, że Michael przyjšł zaproszenie,ale że w ogóle zjawił się na przyjęciu.Susan w pierwszej chwili nie poznała dawnego rywala, może, dlatego, że sporo urósł i poraz pierwszy był od niej wyższy. Dopiero wtedy dotarło do niej, kim jest ten wysoki, przystojnymężczyzna, gdy podajšc mu kieliszek wina, usłyszała:-Tym razem przynajmniej mnie nie oblała.-O Boże, okropnie się wtedy zachowałam, prawda? - Powiedziała z nadziejš, że on zaprzeczy.-Prawda. Ale chyba sobie zasłużyłem.-Pewnie, że tak - rzuciła i ugryzła się w język.Gawędzili jak para starych przyjaciół i Susan z zaskoczeniem stwierdziła, jak bardzo byłojej nie w smak, kiedy się do nich przyłšczyła koleżanka z Georgetown i zaczęła flirtowaćz Michaelem. Tego wieczoru więcej z sobš nie rozmawiali.Michael zadzwonił następnego dnia i zaprosił jš do kina na Żebro Adama ze SpenceremTracy i Katharine Hepburn. Susan widziała już ten film, ale ku swemu zdziwieniuprzyjęła zaproszenie, a potem bez końca przymierzała sukienki, aż przyszedł Michael izabrał jš na pierwszš randkę.Film podobał się Susan, choć oglšdała go drugi raz. Ciekawa była, czy Michael jš obejmie,gdy Spencer Tršcy będzie całował Katharine Hepburn. Nie zrobił tego. Ale kiedy wy2szli z kina i przecinali jezdnię, chwycił jej dłoń i wypucił dopiero, gdy znaleli się przedkafejkš. To wtedy doszło do pierwszej kłótni, no, może różnicy zdań. Michael przyznał, żebędzie głosował na Thomasa Deweya, natomiast Susan owiadczyła, że chce, aby HarryTruman został w Białym Domu na drugš kadencję. Kelner postawił lody przed Susan.Spojrzała na nie.-Ani się waż! - ostrzegł jš Michael.Susan się nie zdziwiła, gdy zadzwonił nazajutrz, choć już ponad godzinę tkwiła koło telefonu,udajšc, że czyta.Tego dnia rano przy niadaniu Michael zwierzył się matce, że zakochał się od pierwszegowejrzenia.-Ale przecież znasz Susan od lat - zauważyła.-Nie, mamo - odparł. - Pierwszy raz spotkałem jš wczoraj.Rodzice obojga byli zadowoleni i nie dziwili się, kiedy rok póniej Susan i Michael się zaręczyli;bšd co bšd od tamtego przyjęcia widywali się prawie codziennie. Już kilka dnipo ukończeniu uczelni oboje mieli pracę. Michael jako stażysta w towarzystwie ubezpieczeniowymHartford Life, a Susan jako nauczycielka historii w szkole redniej imienia Jeffersona.Postanowili się pobrać podczas letnich wakacji.Nie zaplanowali tylko, że Susan zajdzie w cišżę w miesišcu miodowym. Michael był bardzoszczęliwy, że zostanie ojcem, a kiedy doktor Greenwood powiedział, że urodzš sięim blinięta, poczuł się szczęliwy podwójnie.-To nam rozwišże przynajmniej jeden problem - owiadczył natychmiast.-Mianowicie- - spytała Susan.-Jeden może być republikaninem, a drugi demokratš.-Nie, dopóki ja mam co do powiedzenia - oznajmiła Susan, gładzšc się po brzuchu.Susan uczyła w szkole do ósmego miesišca cišży, który szczęliwym trafem zbiegł się zferiami wielkanocnymi. Zjawiła się w szpitalu z małš walizkš w dwudziestym ósmym dniudziewištego miesišca. Michael wyszedł wczeniej z pracy i dołšczył do niej parę minutpóniej; oznajmił żonie, że włanie dostał awans na kierownika obsługi klienta.-Co to znaczy- - spytała Susan.-To takie wymylne okrelenie na akwizytora ubezpieczeń -odpowiedział Michael. -Alewišże się z tym drobna podwyżka, która bardzo się przyda, skoro trzeba będzie wykarmićjeszcze dwa pyszczki.Gdy tylko Susan zainstalowała się w swoim pokoju, doktor Greenwood zalecił, żeby wczasie porodu Michael czekał na zewnštrz, gdyż przy bliniętach mogš wystšpić komplikacje.Michael przemierzał długi korytarz tam i z powrotem. Ilekroć znalazł się przy wiszšcymna cianie portrecie Josiaha Prestona, zawracał. Na poczštku nie zatrzymywał się, byprzeczytać umieszczony pod portretem życiorys fundatora szpitala, gdy jednak doktorwreszcie się wyłonił zza dwuskrzydłowych drzwi, Michael znał historię życia dobroczyńcyna pamięć.Postać w zielonym kitlu zbliżała się ku niemu powoli, zdejmujšc maskę. Michael starałsię poznać z wyrazu twarzy lekarza, co usłyszy. W jego zawodzie umiejętnoć czytania zludzkich twarzy bardzo się przydawała, gdyż jeli chciało się sprzedać komu polisę3ubezpieczeniowš, należało odgadnšć wszelkie obawy i wštpliwoci potencjalnego klienta.Ale w wypadku tej polisy na życie, twarz lekarz nie zdradzała niczego. Kiedy stanęliprzed sobš, Greenwood się umiechnšł i powiedział:-Moje gratulacje. Ma pan dwóch zdrowych synów.Susan urodziła dwóch chłopaków. Nathaniel przyszedł na wiat za dwadziecia trzy pišta,a Peter za siedemnacie pišta. Przez następnš godzinę rodzice na zmianę ich przytulali,aż w końcu doktor Greenwood powiedział, że noworodki i matka powinni teraz odpoczšć.-Karmienie dwójki dzieci będzie doć wyczerpujšce. Na noc umieszczę je na oddzialespecjalnej opieki - dodał. - Nie ma powodu do niepokoju, zawsze tak postępujemy z bliniętami.Michael towarzyszył synkom do oddziału dla noworodków, gdzie raz jeszcze kazano muczekać na korytarzu. Dumny ojciec przyciskał nos do szyby oddzielajšcej korytarz odrzędu łóżeczek, wpatrujšc się w pišcych chłopców. Każdemu, kto przechodził, miałochotę mówić obaj sš moi. Umiechał się do stojšcej przy nich pielęgniarki, która czuwałanad nowymi przybyszami na ten wiat, przymocowujšc do ich maleńkich nadgarstkówkartoniki z nazwiskami.Michael stał tam bardzo długo, ale w końcu zaszedł do żony. Otworzył drzwi i przekonałsię z zadowoleniem, że Susan mocno pi. Pocałował jš delikatnie w czoło.-Odwiedzę cię rano przed pójciem do pracy - obiecał, nie mylšc o tym, że ona go niesłyszy. Wyszedł z pokoju i skierował się ku windzie, gdzie zobaczył doktora Greenwooda,który zamienił już swój zielony kitel na sportowš marynarkę i spodnie z szarej flaneli.-Szkoda, że nie ze wszystkimi bliniakami bywa tak łatwo - powiedział doktor do dumnegoojca, kiedy winda zatrzymała się na parterze. - Jednak zajrzę do pańskiej żony wieczorem,aby sprawdzić, jak się majš chłopcy. Nie żebym spodziewał się jakich problemów.Dziękuję, panie doktorze -rzekł Michael. - Bardzo dziękuję.Doktor Greenwood umiechnšł się i opuciłby już szpital i pojechał do domu, gdyby niespostrzegł eleganckiej damy, która wyłoniła się z drzwi. Przemierzył szybko hol i podszedłdo Ruth Davenport.Kiedy Michael się obejrzał, zobaczył, jak doktor przytrzymuje drzwi windy dwóm kobietom,z których jedna była w zaawansowanej cišży. Na umiechniętej przed chwilš twarzylekarza odmalowała się teraz troska. Michael mógł tylko życzyć nowej pacjentce równiełatwego porodu, jak miała Susan. Skierował się do samochodu, mylšc o tym, co terazpowinien zrobić. Szeroki umiech nie schodził mu z twarzy.Przede wszystkim musi zadzwonić do swoich rodziców... teraz już dziadków.Ruth Davenport już się pogodziła z mylš, że to ostatnia szansa. Doktor Greenwood, zpowodów zawodowych, nie wyraziłby tego tak kategorycznie, choć po dwóch poronieniach,rok po roku, nie doradzał pacjentce ponownego zajcia w cišżę.Natomiast Roberta Davenporta nie obowišzywała zawodowa etykieta i kiedy się dowiedział,że żona jest pó raz trzeci w cišży, zachował się w charakterystyczny dla siebie obcesowysposób. Postawił jej po prostu ultimatum:4-Tym razem będziesz się oszczędzać - co było eufemistycznym odpowiednikiem nakazu:Nie wolno ci zrobić nic, co mogłoby zagrozić narodzinom naszego syna.Robert Davenport założył, że jego pierworodny będzie chłopcem. Wiedział też, że będzietrudne - jeli nie niemożliwe -nakłonienie żony, żeby się oszczędzała. W końcu jest córkšJosiaha Prestona i często się mówiło, że gdyby Ruth była chłopcem, to ona, a nie jejmšż, zajmowałaby dzi stanowisko prezesa Preston Pharmaceuticals. Ale Ruth musiałasię zadowolić nagrodš pocieszenia, obejmujšc po swoim ojcu stanowisko szefowej funduszupowierniczego szpitala w. Patryka, którym rodzina Pre... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kfc.htw.pl