Swięty koszmar - ilustrowana historia mordów i okrucieństw religijnych, Religia, mroczne strony Watykanu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Święty koszmar
Ilustrowana historia mordów i okrucieństw religijnych
James A. Haught
Spis treści:
Przedmowa: Przez mord do raju
Zabójstwo dla Boga i w imię Boga, zjawisko stare jak świat, osiągnęło swoją przerażającą kulminację
11 września 2001 roku. Zbrodnia, której dopuściła się nieliczna grupa szukających śmierci fanatyków, przyjęła
niepojęte rozmiary. Zszokowana ludzkość zrozumiała, że kilkunastu uzbrojonych w noże mężczyzn może
porwać cztery amerykańskie samoloty pasażerskie i wykorzystać je do samobójczego ataku na wieżowce
World Trade Center w Nowym Jorku i siedzibę Pentagonu w Waszyngtonie. W wyniku ataku nowojorskie wieże
i fragment budynku rządowego w stolicy USA obróciły się w ruiny. Zginęło ponad 3 tysiące osób, wśród nich
sami zamachowcy. Miliardy ludzi na całym świecie oglądało te dramatyczne wydarzenia na ekranach
telewizorów. Ameryka zamarła. Wszyscy, którym nieobce są ludzkie uczucia, z przerażeniem myśleli o losie
pasażerów porwanych samolotów i ludzi uwięzionych w płonących wieżach, z których część szukała ratunku
przed ogniem, skacząc z wysokości na pewną śmierć.
Dlaczego? Dlaczego ktoś miałby popełnić tak okrutny i samobójczy czyn? Pytanie to zadawały sobie miliony
ludzi na całym świecie. Jakie mogły być motywy tego szaleńczego zamachu? Przyczyn upatrywano w
różnicach kulturowych, w amerykańskiej polityce zagranicznej lub zderzeniu cywilizacji. Co zdumiewające, w
większości przypadków nie zwracano uwagi na fakt, że ów akt ludobójstwa był jednocześnie aktem wiary,
jednym z tysięcy okrucieństw i niegodziwości, które w ciągu stuleci popełniono w imię wiary religijnej.
Cóż innego niż fanatyczna wiara mogło popchnąć dziewiętnastu młodych muzułmanów do tego szaleńczego
kroku? Jak inaczej można wyjaśnić motywy ich działania? Ludzie ci złożyli uroczystą, samobójczą przysięgę,
następnie odbyli podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie udawali lojalnych obywateli, ukończyli kursy pilotażu
i jak wszyscy inni pasażerowie weszli na pokład samolotu po to tylko, by poświęcić życie własne i tysięcy
nieświadomych i niczemu niewinnych ludzi. Nic poza ślepą wiarą nie mogło równie skutecznie stłumić w nich
zdolności do współodczuwania z ludźmi, wśród których żyli. Nic poza niezachwianą wiarą nie mogło zastąpić
tych ludzkich uczuć pragnieniem mordu.
Znalezione w bagażu zabójców zeszyty zapełnione były modlitwami. Każde zawarte w nich słowo dotyczyło
Boga i wiary. Znajdowało się tam również kilka egzemplarzy swoistego kazania, tak zwanej egzorty, będącej
rodzajem religijnego wezwania lub zachęty do działania. Kontemplacja tego arabskiego tekstu miała
przygotować zamachowców do samobójczej śmierci. Warto się zapoznać z jego treścią, gdyż - jak się zdaje -
bardziej nas ona przybliża do zrozumienia motywacji zabójców niż najbardziej nawet staranna analiza ich
zachowania. Kazanie zawiera obietnicę. Allach przyrzeka w nim, że sprawcy zamachu zostaną zaliczeni do
grona męczenników i że otwarte będą przed nimi bramy muzułmańskiego raju, gdzie trafią wprost w objęcia
spragnionych ich pieszczot hurys. Tu nie może być wątpliwości. Zamachowcy z całego serca wierzyli, że ich
ludobójczy czyn zaprowadzi ich wprost do nieba. Oto kilka fragmentów tego jedynego w swoim rodzaju
kazania:
Oczyśćcie swoją duszę z tego, co nieczyste. Zapomnijcie o wszystkim, co zwą „tym światem". Zapomnijcie o
zabawie, nadszedł czas powagi...
Zachowajcie spokój, albowiem czas, jaki dzieli was od zaślubin (w niebie) jest krótki. Potem rozpoczniecie
szczęśliwe życie. Gdy Bóg będzie z was zadowolony, nadejdzie okres wiecznej szczęśliwości...
Zapamiętajcie słowa Wszechmocnego Boga: „Wypatrywaliście bitwy, zanim nadszedł jej czas, teraz ujrzycie
ją na własne oczy". Wspomnijcie: jakżeż często garstka ludzi zwyciężała w boju przeważające siły, tylko
dlatego, że taka była wola Boga. Oto jego słowa: „Nikt nie pokona tego, komu Bóg zapewnia
bezpieczeństwo"...
Gdy jedziecie taksówką na lotnisko, niech wasze myśli będą cały czas przy Bogu... Gdziekolwiek się
udajecie, módlcie się, uśmiechajcie i zachowajcie spokój, gdyż Bóg jest z tymi, którzy mają wiarę, a aniołowie
będą was chronić ode złego ...
Módlcie się tymi słowy: „Panie, na nich skieruj swój gniew i prosimy cię, byś chronił nas od zła, jakie czynią".
I proście: „Panie, niech zaniewidzą, żeby nie dostrzegli tego, co ich czeka ... Bóg sprawi, że nie powiodą się
knowania niewiernych"...
Nikt nie powinien widzieć, gdy wypowiadacie te pokorne słowa: „Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha". A
jeśli wypowiecie je tysiąc razy, nikt nie powinien wiedzieć, czy jesteście tak spokojni, czy też cały czas myślicie
o Bogu. Każdy, kto z całego serca wypowie te słowa: „Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha", zapewnioną
ma drogę do nieba.
Nie okazujcie zmieszania ani innych oznak napięcia. Bądźcie szczęśliwi, radośni i spokojni, ponieważ Bóg
umiłował to, czego chcecie dokonać i w jego oczach znajdzie to uznanie. A jeśli taka będzie jego wola, bliski
będzie dzień, który spędzicie z hurysami w raju...
Nie zapominajcie, że walka toczy się w imię Boga... Pamiętajcie o nim, gdyż zapisano w Księdze: „Panie, daj
nam cierpliwość i spraw, byśmy mocno stanęli na nogach. Daj nam zwycięstwo nad niewiernymi" ... Módlcie
się za siebie i za swoich braci, żeby ich było zwycięstwo i żeby trafili w wyznaczone cele ... Proście Boga, by
uznał was za męczenników w obliczu wroga ...
Gdy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji, czyńcie, co do was należy jak mistrz, który nie chce już powrotu
do tego świata. Wołajcie: „Bóg jest wielki", gdyż słowa te budzą trwogę w sercach niewiernych. Rzekł Bóg :
„Uderz w ich głowy i w ich kończyny". Wiedzcie, że rajskie ogrody czekają na Was w całym swoim pięknie, a w
nich rajskie kobiety, które wołają: „Przybywajcie, przybywajcie, boży przyjaciele". Tymi słowy powitają was
hurysy przyodziane w swoje najpiękniejsze szaty...
Uderzajcie w imię Boga, a biorąc niewiernych w niewolę, naśladujcie proroka: weźcie jeńca i zabijcie go...
Przypomnijcie swoim braciom, że wasz czyn jest aktem bożej woli...
A gdy wybije godzina prawdy, godzina zero, z radością powitajcie śmierć w imię Boga waszego. Nigdy o nim
nie zapominajcie. Módlcie się w ostatnich sekundach przed uderzeniem w cel albo wypowiedzcie te słowa:
„Nie ma Boga wartego czci prócz Allacha, a Mahomet jest jego wysłannikiem. Kiedyś, jeśli taka będzie wola
boża, wszyscy się spotkamy w najwyższym kręgu niebios.
Niewiarygodne! Te magiczne wizje raju urozmaicone seksualnymi fantazjami typowymi raczej dla
dojrzewających seksualnie młodzieńców wystarczyły tym wyznawcom Allacha, by zabili samych siebie i blisko
3 tysiące niczemu niewinnych Amerykanów. Czy owe własnymi rękami spisane świadectwa wiary nie powinny
zamknąć ust tym wszystkim, którzy powodów tragedii upatrują w problemach gospodarczych, napięciach
etnicznych, niesprawiedliwej polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych itp.? Na całym świecie żyją miliony
ludzi biednych i prześladowanych, jednak tylko nieliczni spośród nich gotowi są do popełnienia samobójstwa i
masowego mordu. Czy coś innego niż żarliwa wiara może popchnąć człowieka do popełnienia takich
okrucieństw? Wszystkie znane z historii zamachy samobójcze noszą wyraźne znamiona szaleństwa, ucieczki
od rzeczywistości niemal zawsze cechującej fanatyczną wiarę.
W następnych tygodniach doszło do kolejnych dramatycznych wydarzeń. Niektóre redakcje i instytucje
rządowe otrzymały nadane 11 września listy zawierające śmiertelne zarazki wąglika, w wyniku czego
zachorowali i umarli ludzie, wśród nich m.in. pracownicy urzędów pocztowych. Wszystkie listy, jakie dotarły do
redakcji New York Post, do znanego spikera telewizji NBC, Toma Brokaw oraz do przywódcy senackiej
większości, Toma Daschle, zawierały następujące słowa: „Śmierć Ameryce. Śmierć Izraelowi. Allach jest
wielki".
Za ironię losu należy przy tym uznać fakt, że ziarno tragedii z roku 2001 zasiała niemal ćwierć wieku
wcześniej Amerykańska Agencja Wywiadowcza, uzbrajając muzułmańskich fanatyków prowadzących świętą
wojnę z Rosjanami.
Gdy sięgniemy w głąb dziejów, zauważymy, że tą górzystą krainą położoną na północ od Pakistanu zawsze
rządziła brutalna siła, a zamieszkujące ją zacofane plemienne społeczności wyznawały przesądy, trzymając
jednocześnie kobiety w poddaństwie, ukryte za zasłoną. W latach siedemdziesiątych XX wieku Związek
Radziecki przeznaczył na pomoc dla Afganistanu 1,5 miliarda dolarów, zarówno na zwalczanie skutków
zgubnej suszy, jak i krzewienie marksizmu. W roku 1978 afgańscy lewacy przejęli władzę w kraju i zaprowadzili
w nim „naukowy socjalizm". Afgańskie kobiety mogły wreszcie uwolnić się od zakrywających całe ciało zasłon
chadri,
a ich córkom zezwolono na naukę w szkole. Wkrótce tysiące młodych Afganek podjęło studia
uniwersyteckie, swoim wyglądem nie różniąc się od wyzwolonych zachodnich nastolatek. Muzułmańscy fa-
natycy patrzyli na to ze zgrozą. Niektórzy polewali odsłonięte twarze dziewcząt żrącym kwasem. Mudżahedini
(święci bojownicy) rekrutujący się z górskich plemion podjęli walkę z nowoczesnym rządem. Socjalistyczni
przywódcy zabiegali o wsparcie Moskwy, aż ich błagania zostały wysłuchane i Armia Czerwona wkroczyła do
Afgani-8 stanu, żeby obronić marionetkowy reżim. Już wkrótce jednak Rosjanie zdradzili zainstalowany przez
siebie rząd i poparli zamach stanu, który doprowadził do jego upadku.
Podczas radzieckiej okupacji kobiety stanowiły 60 proc. nauczycieli w afgańskich szkołach średnich, 50 proc.
urzędników państwowych i 40 proc. lekarzy. Pracowały także jako prawniczki, pisarki, pielęgniarki, uprawiały
sztuki piękne i wiele innych zawodów tradycyjnie zarezerwowanych dla mężczyzn.
Amerykańscy zimnowojenni „jastrzębie" w Waszyngtonie dostrzegli dla siebie szansę na zaszkodzenie
Związkowi Radzieckiemu. Centralna Agencja Wywiadowcza, działając w najgłębszej tajemnicy, uzbroiła i
wyszkoliła oddziały muzułmańskich partyzantów. Prezydent Ronald Reagan nazwał ich „bojownikami o
wolność narodową". W ten sposób, nie przyznając się do tego otwarcie, amerykański rząd stanął po stronie
tych, którzy niedawno poparzyli twarze afgańskich dziewcząt kwasem. Rozpoczęła się trwająca długie lata
wojna. Do Afganistanu zaczęły napływać tysiące młodych, żarliwych muzułmanów pragnących walczyć za
Allacha. Z Egiptu przybył niewidomy, ale przez to wcale nie mniej gwałtowny, szejk Omar Abdul Rahman,
którego synowie przyłączyli się do mudżahedinów, a on sam wezwał muzułmanów, by zabijali niewiernych w
imię Boga. Z Arabii Saudyjskiej przyjechał niejaki Osama bin Laden, syn bogatego saudyjskiego
przemysłowca, ojca pięćdziesięcioroga siedmiu dzieci, urodzonych przez jego kilkanaście żon. Pobożny
Osama, działając pod wpływem fundamentalistycznego ruchu wahhabitów
, wykorzystał odziedziczone po
przodkach miliony dolarów do rekrutacji i finansowania działalności islamskich bojowników.
W roku 1989 fanatycy ostatecznie zmusili Armię Czerwoną do wycofania się z Afganistanu, po czym przez
następne trzy lata poświęcili się niemal bez reszty likwidacji ocalałych członków dawnego, reformatorskiego
rządu. Wkrótce zwycięskie oddziały partyzanckie zwróciły się przeciw sobie, doprowadzając do wybuchu
krwawej wojny domowej, która obróciła w ruiny to, co zostało jeszcze ze zniszczonego przez dziesięcioletnią
wojnę kraju.
Ostatecznie, w roku 1996, wojska talibów (uczniów szkół muzułmańskich) przejęły władzę w całym kraju i
zaprowadziły w nim surową teokrację. W Afganistanie nastał terror. Kobietom nakazano noszenie
zakrywających całe ciało zasłon i zabroniono im wykonywania pracy zawodowej. Afganki utraciły wszystkie
uzyskane wcześniej swobody. Zmuszono je, by pozostawały w czterech ścianach własnych domów, w
praktyce skazane na areszt domowy. Wiele ukamienowano za naruszenie skrajnie restryktywnych przepisów
dotyczących życia seksualnego lub poddano chłoście, gdy którejś z nich spod zasłony wymknął się kosmyk
włosów. Kobietom nie wolno było się śmiać, a mężczyznom golić brody. Obowiązkowe za to stały się
wielokrotne modlitwy - nie mniej niż pięć razy dziennie. Na mocy przepisów drakońskiego prawa islamskiego
(szariatu) nawet błahe przewinienia były karane obcięciem dłoni lub stóp. Okna w domach prywatnych były
zamalowane na czarno, żeby przechodzący mężczyźni nie mogli ujrzeć przez szybę kobiecej twarzy. Talibowie
zakazali oglądania telewizji, słuchania muzyki, korzystania z internetu, tańca, gry w szachy, puszczania
latawców i wszelkich innych rozrywek. Lekarzom nie wolno było leczyć kobiet, które w praktyce nie mogły
korzystać z żadnej pomocy medycznej, nawet podczas porodu. Pracownikom zagranicznych organizacji
charytatywnych zarzucano krzewienie chrześcijaństwa, co uważano za bluźnierstwo wobec Allacha i karano
uwięzieniem. Hindusi, buddyści i wyznawcy innych religii musieli nosić identyfikatory, podobnie jak Żydzi w
Trzeciej Rzeszy pod rządami faszystów. Starożytne posągi buddyjskie w Bamjanie, powszechnie uznawane za
najcenniejsze zabytki Afganistanu, zniszczono wbrew protestom cywilizowanego świata, gdyż zdaniem
fanatycznych „poszukiwaczy prawdy"
mogły one sprowadzić prawowiernych muzułmanów na religijne
manowce. W każdy piątek na stadionie miejskim w stolicy kraju Kabulu odbywały się publiczne egzekucje.
Najbardziej religijny rząd na świecie odznaczał się także największym okrucieństwem.
Po wycofaniu się Armii Czerwonej wielu zagranicznych bojowników, którzy przybyli do Afganistanu walczyć z
niewiernymi, powróciło do swoich krajów ojczystych i tam próbowali spożytkować nabyte wśród mudżahedinów
doświadczenie, co doprowadziło do silnych napięć na tle religijnym. Ożywili się islamscy fundamentaliści w
Egipcie, Algierii i wielu innych krajach. Niektórzy z tych muzułmańskich bojowników udali się na Bałkany, by
stanąć po stronie swoich współwyznawców w tragicznej wojnie domowej, która toczyła się w byłej Jugosławii.
Szejk Rahman wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zajął się rekrutacją muzułmańskich radykałów.
Osama bin Laden powrócił do Arabii Saudyjskiej w glorii bohatera, ale wkrótce popadł w niełaskę, po tym, jak
potępił króla tego kraju za umożliwienie „niewiernym" Amerykanom prowadzenia wojny w Zatoce Perskiej z
baz położonych na świętej ziemi Mahometa. Utracił nawet saudyjskie obywatelstwo. Wraz ze swymi trzema
żonami i dziećmi bin Laden przeniósł się do Sudanu, gdzie rozpoczął nowy etap swej działalności: tworzenie
przy udziale rozproszonych dotąd islamskich radykałów tajnej organizacji terrorystycznej pod nazwą al-Qaida
(w języku rabskim „baza").
Pierwszym aktem terroru, którego autorstwo przypisuje się Bazie było podłożenie i zdetonowanie bomby w
podziemnym garażu World Trade Center w 1993 roku. W wyniku wybuchu zginęło sześć osób, a ponad tysiąc
odniosło obrażenia. Straty materialne sięgnęły setek milionów dolarów. Ramzi Yousef i Abdul Rahman zostali
uznani za organizatorów zamachu przygotowanego przy pomocy zespołu gotowych na wszystko ochotników.
Nazwisko bin Ladena wymieniano wśród współorganizatorów zamachu, nie postawiono mu jednak zarzutów
ani nie został zatrzymany.
Jeszcze w tym samym roku bin Laden udzielił wsparcia grupie fanatyków, którzy zamordowali osiemnastu
amerykańskich żołnierzy sił pokojowych w Somalii. W latach 1995 i 1996 przyjął także odpowiedzialność za
podłożenie bomb pod amerykańskie samochody wojskowe, w wyniku czego zginęło ponad dwudziestu
żołnierzy w bazie wojskowej USA w Arabii Saudyjskiej. Według danych wywiadu Osama bin Laden był także
[ Pobierz całość w formacie PDF ]